22.02.2015

Dziękujemy Panie Dyrektorze, będziemy pamiętać

Pod koniec zeszłego roku, dowiedzieliśmy się o śmierci Andrzeja Najmana, pierwszego dyrektora Departamentu Rybactwa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Zmarł 25 listopada 2014 roku w wieku 67 lat. Był już na emeryturze i wrócił do domu do Sławna, po latach opieki nad mamą i pracą w ARiMR w Warszawie.

Wiele się od niego nauczyliśmy jako początkujący urzędnicy, wiele zawdzięcza mu rybactwo, w którego wspieranie zaangażował się bez reszty.



Był świetnie wykształcony: na Uniwersytecie Warszawskim ukończył Instytut Orientalistyki i Podyplowe Studium Tłumaczy, następnie zaliczył Technikum Rolnicze i kursy w PAN. Studium w zakresie Wspólnotowego Prawa Agrarnego i Wspólnej Polityki Rolnej UE odbył we Włoszech na Uniwersytecie Camerino. Zanim rozpoczął pracę w Agencji, w latach kiedy mieszkał na wsi, był oddanym, pełnym pasji samorządowcem. W pięknych entuzjastycznych czasach po solidarnościowej rewolucji, z dużą determinacją i wiarą próbował oswajać społeczności lokalne z projektami akcesyjnymi, i pomysłami zmian na lepsze. Był delegatem do sejmiku wojewódzkiego, radnym i v-ce przewodniczącym Rady Gminy. Potem dopiero była FAPA i Agencja. Pośród projektów zrealizowanych jeszcze przez Regionalny Ośrodek Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa FAPA w Koszalinie, a zarządzanych osobiście przez niego, było szereg projektów związanych z rybactwem. Andrzej był oddany pracy bez reszty. Chyba stanowiła dla niego bardzo istotną część egzystencji, co jednak nie pozbawiało go sceptycyzmu wobec wielu zadań. Był legalistą, człowiekiem prawa, człowiekiem szczegółu, dokładnym do bólu. Nie znosił ignorancji, ciągle dokuczał mu niedosyt wiedzy. Jak przysłowiowy Don Kichot z wiatrakami, tak Andrzej uparcie walczył z nonsensami naszej codziennej rzeczywistości. Zapłacił za to dymisją ze stanowiska dyrektorskiego przy okazji wymiany kolejnego prezesa Agencji. Pracował dalej na szeregowym stanowisku w Mazowieckim Oddziale Regionalnym, bez zahamowań i pretensji do życia. Myślał rybactwem. Pracę w Agencji rozpoczął w styczniu 2004 i pracował do 2011 roku. Współpracowników integrował humorem, często ostrym dowcipem, satyrą, trafnym komentarzem. Spotykaliśmy się z nim, po pracy, na imieninach podległych mu pracowników, na wycieczkach na stawy i organizowanych przez niego, planowych wizytach szkoleniowych w terenie, w gospodarstwach rybackich.

Dla bliskich i przyjaciół był tu za krótko, za szybko, ale za to pięknie i bogato duchem. Dobry człowiek i idealista jak to żartobliwie sam siebie określał. Miło nam wspomnieć nasze żarty i dowcipy, którymi się wzajemnie bawiliśmy, bronili przed codziennością, rozumiejąc się w pół słowa. Potrafił skomentować drogę służbową po zawiłościach niezrozumiałych, ale obowiązujących nas procedur celnym wierszem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego:

"Od idioty do idioty
Idzie sobie panie złoty,
Papier.

Wreszcie w męce, w wielkim pocie
Zwróci idiota idiocie
Papier"

Chyba nikt celniej nie określił naszych starań i proceduralnej, dalekiej od zdrowego rozsądku papierkowej mądrości. Czasem trzeba spojrzeć szerzej, dalej. On tak robił. Do tej pory wspominamy jego kulturę osobistą, taką naturalną i prawdziwą, która nam współpracownikom bardzo imponowała. Nie do skopiowania. To trzeba po prostu mieć i On to miał.

Wieść o Jego odejściu była dla nas szokiem trudnym do zaakceptowania.

Anna Najman, Zygmunt Okoniewski, Tomasz Mizak