Giełda Rybacka

Moim zdaniem certyfikować trzeba. Sam próbowałem to uruchomić, ale mi zdecydowania nie stało. Jak tak dalej pójdzie to inni ustalą nam wymagania certyfikacyjne ,do których będziemy się musieli sprężać.

Chciałbym wierzyć w to, co pisze Jackma, ale zdaje się, ze zycie idzie troche innymi torami. Większośc karpiarzy nie widzi w realiach Twojego optymizmu, co do rynku i braku karpia. Jest wręcz przeciwnie, może zbraknąc na niego zapotrzebowania również u nas w kraju.

Powiedz im, że Twoje karpie są niemarkowe, lub, że są pod marką "karp polski" a certyfikuje Ci je Powiatowy Lekarz Wet. razem z Państwowym Zakładem Higieny.
Jeśli chodzi o Makro to już w tamtym roku mieli problemy z zaopatrzeniem w karpia w okresie przedświatecznym.
Żaden szanujący się hodowca nie sprzedaje tam ryb w tej cenie jaką proponują płacić.
Z tego względu dostają ostatnie gówno z rynku, lub rybę importowaną.
W tym roku już miałem telefony abym im dostarczał karpia w grudniu do dużego miasta w Polsce ( 50 ton )
Podziekowałem grzecznie.
W tamtym roku polskiego karpia zabrakło. Za dwa trzy lata zabraknie dla Polaków też w Czechach i na Węgrzech.
Niech się cieszą, że dostają.

jackma napisał(a):
> Uwaga !
> Certyfikatorzy atakują te forum.
> Ty rybaku pracuj od świtu do zmroku i od zmroku do świtu pilnując stawy
> przed kłusownikami, a pasożyty ( m.in. certyfikatorzy) już myślą jak wyssać
> twoje pieniądze.
> Certyfikaty. Prosze bardzo, dostarczam wszystkie badania od Powiatowego do
> mojego związku i bardzo proszę o certyfikat.
> Logiczne ?
A jak rozumiesz te pisma z Makro? Czy będą honorować certyfikaty związkowe?

Uwaga !
Certyfikatorzy atakują te forum.
Ty rybaku pracuj od świtu do zmroku i od zmroku do świtu pilnując stawy przed kłusownikami, a pasożyty ( m.in. certyfikatorzy) już myślą jak wyssać twoje pieniądze.
Certyfikaty. Prosze bardzo, dostarczam wszystkie badania od Powiatowego do mojego związku i bardzo proszę o certyfikat.
Logiczne ?

jackma napisał(a):
> Moje karpie handlowe w ciągu roku są 6-8 razy pobierane przez Powiatowego
> Lekarza Weterynarii i wysyłane na badania do Państwowego Zakładu Higieny.
> Tam wykonywane są badania jakości mięsa na zawartość niepożądanych
> substancji.
> Czy jest ktoś, kto wykona rzetelniejsze badania jak te w PZH i wystawi
> certyfikat ?
> Jeśli damy się naciągnąć na następne płatne certyfikowanie naszych ryb, to
> nie płaczmy, że opłacalność produkcji maleje !
> Klient pyta się mnie o jakość ryby. Proszę bardzo ! U Powiatowego są
> wszystkie potrzebne wyniki badań. Koniec.
Słyszałem, że międzynarodowe cetryfikaty wchodzą już do produkcji pangi u wietnamców, więc za chwilę okaże się, ze to karp jest produktem niepewnym, z niewiadomego źródła, bo skąd klient kupujacy ryby w sklepie dowie się, że u Ciebie karpie były badane 6-8 razy w roku? Ale za to dowie sie z certyfikatów promowanych wszezie wkoło, że panga jest super!

Koledzy powyzej mają rację, że chodzi o sieci hipermarketów, ale nie można raczej ich póki co lekceważyć, bo kupuja około połowy ryby. Dostałem ostatnio takie pismo z MAKRO (po otwarciu należy na pismo kliknąć, to się powiększy -
http://imageshack.us/photo/my-images/508/macro1o.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/51/macro2.jpg/

dobre napisał(a):
> to że powiatowy bierze 6-8 razy rybę to norma
> ale na co co on je u ciebie bada to ja.....

Ch..... mnie to obchodzi na co bada.
Nie bada Powiatowy, ale PZH do którego ryby są wysyłane.
Na pytanie, na co idzie ryba do badania padają już tak abstrakcyjne dla mnie substancje, że nawet nie potrafię powtórzyć.
Na zieleń to norma, ale również na promieniotwórczość i inny syf.
Mam w d..... różnych naciągaczy certyfikatorów. Jak dacie sobie wymusić przez markety te świstki, to jesteście idioci.
Pozdrawiam.

Mam jeszcze niezbyt dużą wiedzę na temat certyfikacji - przydałoby się jakeś szkolenie zorganizowane przez nasze związki jednak dla mnie problem certyfikatów nie wiąże się ze sprzedażą detaliczną a z dostawami do sieci handlowych które od swych dostawców wymagają ponoszenia coraz większych kosztów tego typu ( certyfikaty lub audyty). Pytanie czy będziemy tańczyć tak jak nam sieci zagrają czy odmówimy ciągłego gonienia króliczka? Część dużych gospodarstw narazie wchodzi w te systemy. Są też tacy którzy odmawiają i sieci i tak odbierają od nich rybę. Podobna sytuacja jest z prowizjami czy też tak zwanymi premiami od obrotu które płącą dostawcy sieci. Ja obserwuję powolny wzrost tych prowizji. Jak tak dalej pójdzie to karpia będziemy sprzedawać za 10 zł. a w tym 5 zł. to będą koszty audytów, premii rocznych i bonusów. Sytuacja ta możliwa jest przez bierne poddawanie się dyktatowi wielkich sieci handlowych które tłumaczą swe pazerne rządania chęcią podnoszenia jakości i wychodzeniem naprzeciw klientowi.

to że powiatowy bierze 6-8 razy rybę to norma
ale na co co on je u ciebie bada to ja.....

Moje karpie handlowe w ciągu roku są 6-8 razy pobierane przez Powiatowego Lekarza Weterynarii i wysyłane na badania do Państwowego Zakładu Higieny. Tam wykonywane są badania jakości mięsa na zawartość niepożądanych substancji.
Czy jest ktoś, kto wykona rzetelniejsze badania jak te w PZH i wystawi certyfikat ?
Jeśli damy się naciągnąć na następne płatne certyfikowanie naszych ryb, to nie płaczmy, że opłacalność produkcji maleje !
Klient pyta się mnie o jakość ryby. Proszę bardzo ! U Powiatowego są wszystkie potrzebne wyniki badań. Koniec.

A ile takie certyfikaty kosztuja, bo jak znam życie, to tego nie dostanie się za składkę w organizacji rybackiej?

Racja, że jeden nie wyklucza drugiego, tylko z tym pierwszym, organizacyjnym, możemy mieć wkrótce ograniczany dostęp do rynku. Przykłady podawane w Magazynie Przemysłu Rybnego (2/2011), świadczą o tym, że np. poważna firma produkująca mrożone wyroby z dorsza - Espersen - planuje zwiększyć ilość skupowanego od rybaków dorsza z certyfikjatem MSC (Marine Stewardship Council) z 40 % w 2010, do 70% w 2011! A co będzie jak nasi odbiorcy podejdą podobnie?

Nasze tzw. certyfikaty, są raczej oznaką identyfikowania się hodowcy z organizacją ( PTR, TPR,ZPR ) która ten tzw. certyfikat wystawia. O ile organizacja posiada i stosuje wewnętrzny regulamin przyznawania tzw. certyfikatu, ma on również pewną wartość dokumentu potwierdzajacego jakość ryb. Oczywiście te tzw. certyfikaty nie zastapią klasycznego certyfikatu - dokumenu stwierdzającego zgodność wyrobu z deklarowanymi przez wytwórcę lub określonymi w przepisach bądź normach właściwościami - wystawionego przez akredytowaną instytucję. Jeden nie wyklucza drugiego.

Przeczytałem ostatnio kilka bieżących materiałów o certyfikacji ryb morskich, ale także słodkowodnych (w tym pangi) i mam coraz większe wątpliwości, co do przyszłości wydawania certyfikatów przez nasze organizacje rybackie...Jesli w takim kierunku będzie to szło, to będą one niczym więcej jak laurką towarzyską bez wartości na rynku.