przez Stawiarz » Śro Wrz 28, 2011 7:34 pm
Straty Andrzeja mogą dotknąć każdego, jeśli ktoś jeszcze ma cień nadziei, że wszystko robi jak trzeba, to niech przy niej pozostanie, bo choroba pojawia się w środku wolnych dotąd obszarów. Kilka lat temu np. w Psarach w Łodzkiem KHV zebrało żniwa nagle, ale wtedy niektórzy głośno smiali się, że ktoś tam nie zna się na chodowli. Wsród śmiejacych się są też Ci, którym dziś po dwóch latach do smiechu nie jest, ale to marne pocieszenie. Dziś jesteśmy w lesie, nie ma programu zwalczania chorób u karpi,co powinna zrobić weterynaria, a skoro nie ma programu, nie ma pieniędzy na rekompensaty za śnięcia. Odnośnie LGRów, dziś możemy z nich wszyscy wystapić i nic to nie zmieni. Pieniądze zostały juz przydzielone, chyba, że wystapi cała gmina, gdzie jest większośc rybaków w LGRze i jeśli spadnie współczynnik rybackości poniżej 0,5 rybaka na 1000 mieszkańców. Wtedy LGR oddaje pieniadze do MRiRW, ale to nie spowoduje, że wróca one do rybaków. Jest w tej chwili inicjatywa w LGRach południowych, żeby za pieniadze LGRów napisać program pod dyktando rybaków, w tym m.in. w kwestii porzeciwdziałania skutkom chorób. Jest tylko jeden problem - w wielu LGRach (np. w okolicy Wrocławia) rybacy nie wiedza o co chodzi, oddali całą władze samorządowcom i działaczom lokalnym. Ci ludzie nie są zainteresowani, żeby pieniądze wydawać na rybactwo i nie garną się do współpracy. Proponuje się brać do kupy i wyrywac kase na co można w IV Osi. Nie można tylko narzekać. W Zatorze za kilka dni spotyka się 7-10 LGRów karpiowych, żeby uchwalić budżet na wspólne karpiowe działania.
Straty Andrzeja mogą dotknąć każdego, jeśli ktoś jeszcze ma cień nadziei, że wszystko robi jak trzeba, to niech przy niej pozostanie, bo choroba pojawia się w środku wolnych dotąd obszarów. Kilka lat temu np. w Psarach w Łodzkiem KHV zebrało żniwa nagle, ale wtedy niektórzy głośno smiali się, że ktoś tam nie zna się na chodowli. Wsród śmiejacych się są też Ci, którym dziś po dwóch latach do smiechu nie jest, ale to marne pocieszenie. Dziś jesteśmy w lesie, nie ma programu zwalczania chorób u karpi,co powinna zrobić weterynaria, a skoro nie ma programu, nie ma pieniędzy na rekompensaty za śnięcia. Odnośnie LGRów, dziś możemy z nich wszyscy wystapić i nic to nie zmieni. Pieniądze zostały juz przydzielone, chyba, że wystapi cała gmina, gdzie jest większośc rybaków w LGRze i jeśli spadnie współczynnik rybackości poniżej 0,5 rybaka na 1000 mieszkańców. Wtedy LGR oddaje pieniadze do MRiRW, ale to nie spowoduje, że wróca one do rybaków. Jest w tej chwili inicjatywa w LGRach południowych, żeby za pieniadze LGRów napisać program pod dyktando rybaków, w tym m.in. w kwestii porzeciwdziałania skutkom chorób. Jest tylko jeden problem - w wielu LGRach (np. w okolicy Wrocławia) rybacy nie wiedza o co chodzi, oddali całą władze samorządowcom i działaczom lokalnym. Ci ludzie nie są zainteresowani, żeby pieniądze wydawać na rybactwo i nie garną się do współpracy. Proponuje się brać do kupy i wyrywac kase na co można w IV Osi. Nie można tylko narzekać. W Zatorze za kilka dni spotyka się 7-10 LGRów karpiowych, żeby uchwalić budżet na wspólne karpiowe działania.