przez Osmerus » Wto Sty 25, 2011 12:06 pm
Witam.
Gerard wszystkim się kłania.
Na koniec zeszłego tygodnia wyszedłem ze szpital dzięki czemu mam możliwość napisać informację na forum.
Pragnę gorąco podziękować Panu Karpiowi za apel do Państwa. Przyznam szczerze, że będąc w szpitalu wzruszyłem się gdy żona przeczytała mi telefonicznie treść apelu.
Dziękuję wszystkim Państwu za ciepłe słowa poparcia i otuchy, a także za wsparcie.
Chciałbym Państwu powiedzieć, że nie załamałem się chorobą. Wiem, że trzeba iść do przodu i być dobrej myśli. Dzięki tutejszej akcji człowiek nabiera dodatkowych skrzydeł i wiary, że jest szansa by sprostać kłopotom.
Nie spoczywam na laurach i nie oczekuję przysłowiowej manny z nieba na piękne oczy. Ledwo przystąpiłem do Fundacji Gwiazda Nadziei, a już po kilku dniach udzieliłem wywiadu (będąc w szpitalu kilka godzin po zabiegu) do Gazety Wyborczej, która to podchwyciła temat, że Ministerstwo Zdrowia nie refunduje właściwego leczenia chorym na WZW B. Artykuł ukazał się w zeszłym tygodniu w regionie Kieleckim. Udzieliłem również tekstu i/lub wizerunku do Gazety Krakowskiej (artykuł ukazał się pod koniec zeszłego tygodnia) oraz Dziennik Polska (artykuł z dnia 24.01.11 - Chorzy umierają chociaż są leki).
Fundacja za pośrednictwem mediów stara się by Ministerstwo Zdrowia zmieniło programy leczenia, ponieważ nawet fakt, że Europejska Agencja Leków (EMA) podjęła decyzję, że lamiwudyna nie powinna być stosowana w pierwszej linii leczenia przewlekłego WZW typu B, nie skłonił MZ do zmiany wspomnianych programów. Wydawać się powinno, że leczenie chorób zakaźnych powinno koncentrować się na źródłach zarażenia oraz na ograniczaniu dalszego rozprzestrzeniania się wirusa. Tak nie jest. Dodam tylko, że specjaliści twierdzą iż osoby szczepione na WZW B nie są chronione przed mutacjami tego wirusa. Podawanie lamiwudyny chorym w 80% powoduje mutację wirusa. Ministerstwo Zdrowia nie leczy skutecznie chorych, a co więcej samo przyczynia się (że tak powiem) do produkcji mutacji wirusa którymi zagrożone jest pozostałe społeczeństwo. Dla mnie i dla innych chorych to SZOK. Szok tym większy, że wirus rozwija się bezobjawowo w organizmie nawet przez 15-20 lat i często dopiero przez przypadek człowiek dowiaduje się że ma go we krwi tylko wtedy postęp "zniszczeń wewnętrznych" jest trudny do odwrócenia. Szok tym większy, że do zakażenia dochodzi bardzo często w palcówkach służby zdrowia która to następnie "wypina" się na chorych i pozostawia ich przy nieefektywnym leczeniu od dawna wycofanym w innych krajach.
Ech... mógłbym tak pisać i pisać ale nie o to chodzi by Państwa zanudzać, by pokazywać i pisać o kłopotach z ministerstwem. Państwo zapewne tez mają swoje wystarczające kłopoty z odpowiednim resortem.
Zainteresowanym chętnie wyślę artykuł w PDF z gazety, ponieważ nie potrafię zamieścić tu opcji "pobierz"
Raz jeszcze gorąco dziękuję Państwu za wszelką pomoc.
Pozdrawiam serdecznie Gerard Wiśniewski (Osmerus)
Witam.
Gerard wszystkim się kłania.
Na koniec zeszłego tygodnia wyszedłem ze szpital dzięki czemu mam możliwość napisać informację na forum.
Pragnę gorąco podziękować Panu Karpiowi za apel do Państwa. Przyznam szczerze, że będąc w szpitalu wzruszyłem się gdy żona przeczytała mi telefonicznie treść apelu.
Dziękuję wszystkim Państwu za ciepłe słowa poparcia i otuchy, a także za wsparcie.
Chciałbym Państwu powiedzieć, że nie załamałem się chorobą. Wiem, że trzeba iść do przodu i być dobrej myśli. Dzięki tutejszej akcji człowiek nabiera dodatkowych skrzydeł i wiary, że jest szansa by sprostać kłopotom.
Nie spoczywam na laurach i nie oczekuję przysłowiowej manny z nieba na piękne oczy. Ledwo przystąpiłem do Fundacji Gwiazda Nadziei, a już po kilku dniach udzieliłem wywiadu (będąc w szpitalu kilka godzin po zabiegu) do Gazety Wyborczej, która to podchwyciła temat, że Ministerstwo Zdrowia nie refunduje właściwego leczenia chorym na WZW B. Artykuł ukazał się w zeszłym tygodniu w regionie Kieleckim. Udzieliłem również tekstu i/lub wizerunku do Gazety Krakowskiej (artykuł ukazał się pod koniec zeszłego tygodnia) oraz Dziennik Polska (artykuł z dnia 24.01.11 - Chorzy umierają chociaż są leki).
Fundacja za pośrednictwem mediów stara się by Ministerstwo Zdrowia zmieniło programy leczenia, ponieważ nawet fakt, że Europejska Agencja Leków (EMA) podjęła decyzję, że lamiwudyna nie powinna być stosowana w pierwszej linii leczenia przewlekłego WZW typu B, nie skłonił MZ do zmiany wspomnianych programów. Wydawać się powinno, że leczenie chorób zakaźnych powinno koncentrować się na źródłach zarażenia oraz na ograniczaniu dalszego rozprzestrzeniania się wirusa. Tak nie jest. Dodam tylko, że specjaliści twierdzą iż osoby szczepione na WZW B nie są chronione przed mutacjami tego wirusa. Podawanie lamiwudyny chorym w 80% powoduje mutację wirusa. Ministerstwo Zdrowia nie leczy skutecznie chorych, a co więcej samo przyczynia się (że tak powiem) do produkcji mutacji wirusa którymi zagrożone jest pozostałe społeczeństwo. Dla mnie i dla innych chorych to SZOK. Szok tym większy, że wirus rozwija się bezobjawowo w organizmie nawet przez 15-20 lat i często dopiero przez przypadek człowiek dowiaduje się że ma go we krwi tylko wtedy postęp "zniszczeń wewnętrznych" jest trudny do odwrócenia. Szok tym większy, że do zakażenia dochodzi bardzo często w palcówkach służby zdrowia która to następnie "wypina" się na chorych i pozostawia ich przy nieefektywnym leczeniu od dawna wycofanym w innych krajach.
Ech... mógłbym tak pisać i pisać ale nie o to chodzi by Państwa zanudzać, by pokazywać i pisać o kłopotach z ministerstwem. Państwo zapewne tez mają swoje wystarczające kłopoty z odpowiednim resortem.
Zainteresowanym chętnie wyślę artykuł w PDF z gazety, ponieważ nie potrafię zamieścić tu opcji "pobierz"
Raz jeszcze gorąco dziękuję Państwu za wszelką pomoc.
Pozdrawiam serdecznie Gerard Wiśniewski (Osmerus)