UWAGA!!! Ostrzeżenie - 2.1 Inwestycje

[gość]

"Rybacy" - beneficjenci.
Jakieś 13 mln. - to dopłaty na jakieś 22.000 ha w obszarze Natura.

[gość]

Chcieliśmy dwa lata temy składać wniosek na ciągnik do gospodarstwa.
Mamy 20 ha stawów (razem z ziemią ze 30), a ciągnik kosztował 160 tys. netto, jak to wszystko czytam to się zastanawiam, jak ja bym go wytłumaczył "ekonomicznie" Agencji.
Przecież on u nas w życiu na siebie nie zarobił, nie mam pojęcia jaki trzeba by na niego zrobić biznesplan, żeby im się cyferki zgadzały?

Jateż kupiłem samochód do ryby żywej, nie dla tego, że ileś zarobi, że to bardziej opłacalne, ale dlanaszej wygody. I nie muszę teraz czekać, prosić itp. itd.

[gość]

A jaki my wpływ mamy na coś takiego:

" Kampania promocyjna "Rybka na ludowo" -541 500,00
Opracowanie i przeprowadzenie kampanii promocyjnej produktów rybnych -1 058 848,00
Mamo, jedz rybę - 1 740 733,00
Kampania promująca ryby i produkty rybne - 400 750,00
Promocja produktów rybnych i ich spożycia - 2 057 000,00
Kampania promująca spożycie ryb wśród rodziców - 2 158 585,00
"Oddajmy głos rybie"- kampania - 1 604 150,40
Opracowanie i przeprowadzenie kampanii promocyjnej produktów rybnych -2 123 691,80
Promocja produktów rybnych i ich spożycia poprzez przeprowadzenie kampanii promocyjnej w ośrodkach zdrowia. - 1 942 560,00"

Dla mnie te sumy to szok!

Te nasze karpiki, to mają promocje prawie jak coca-cola.
Pewnie teraz to wszystko sprzedam już w lipcu.

[pablo]

Jak na to patrze to mi wychodzi, że jeden wiejski festyn kosztuje więcej niż moje stawy.
500.000 to 50 ton ryby!??!

[gość]

Czy ktoś z kolegów te reklamy widział?
Jakie to były kampanie?

[gość]

Reklamy to są na "papierze".

[Ślimak]

To możę być reklama kiełbi, stynki, uklei, wcale nie karpi

[gość]

To możę być reklama kiełbi, stynki, uklei, wcale nie karpi

Albo innych ryb ważnych dla polskiej akwakultury: pangi, tilapii, łososia norweskiego, suma afrykańskiego, czy okonia nilowego.
Przecież to polski urzednik (nie powiem nasz) przyznawał pieniądze. A tytuł "Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich 2007-2013" przecież mówi sam za siebie. Swoją drogą tu tu musiało być "faktur".
Te wszystkie fundacje, stowarzyszenia..... - to bez podatku.

[zbych]

Nie jestem rybakiem, ale próbuję realizowac inwestycje związaną z branżą - ....Teraz już wiem o technologii nieco więcej, ale na etapie składania wniosku byłem zupełnie "zielony".

Hodowla ryb, a w szczególności karpii niesie - jak to z hodowlami bywa- duże ryzyko. Dzisiaj trzeba, odchodząc od wieloletnich przyzwyczajeń, mocno główkować w kierunku "urozmaicenia" hodowli. Uważnie śledzić zachowania rynku, jego tendencje. Patrzeć na kilka lat do przodu. Może LGRy na które patrzymy trochę spode łba, są jednak tym nowym spojrzeniem, tym "urozmaiceniem" Może nie całą parę puszczajmy w nasz ukochany karpiowy interes.

My przez lata byliśmy gospodarstwem państwowy (PGryb), później spółką pracowniczą, potem spółką z o.o. (z naszego dyrektora zrobił sie "prezes") i przez cały ten czas różowo dla ludzi to nie było, ledwo to sie trzymało i z roku na rok tylko długi rosły.
Od prawie 6 lat jest nowy właściciel, kompletnie nie związany z rybactwem (betoniarnie), kompletnie zielony w temacie ryby.
Interesowały go tylko "słupki" wyliczenia i efekt finansowy. Oczywiście wszystkich nas to irytowało a powszechne w naszej środowisku podejście do produkcji "zobaczymy - będzie ile będzie" powodowało sporo konfliktów w firmie.
Ale właśnie dzięki temu, że człowiek nie miał o hodowli pojęcia, ale umie prowadzić po prostu firmę, udało sie wyjść na prostą. Praktycznie cały obiekt mamy po remontach, wszystkie budynki, urządzenia, stawy. Cały sprzęt i maszyny są nowe i udało się wybudować wylęgarnie z podchowalnią. Naprawdę jak sobie człowiek przypomni te wszystkie etapy od PGrybu - to teraz ameryka. Na zarobki też nikt nie narzeka, a u nas na śląsku z pracą naprawdę nie jest tak źle i zaraz by ludzie pouciekali jakby było słabo - tak jak to było w latach 90.
A jeśli chodzi o zwariowane pomysły to: czy robił ktoś z was kiedyś tarło karpia (oczywiście sztuczne- do podchowalni) w styczniu? U nas było i nie było tłumaczenia, że "przecież tak się nie robi" i na prawdę efekty takiej "zielonej" partyzantki były dla wszystkich pozytywnym zaskoczeniem.
"szefie to się nie opłaci - pasza jest za droga" - w następnym roku stał już u nas ekstruder i granulator i 4 silosy, i doszło 4 ludzi - teraz jesteśmy też gospodarstwem rolniczym, pod pszenżyto, soje i kukurydze doszło prawie 120 ha - można ??
W naszym środowisku potrzeba tak jak ktoś już powiedział "innego spojrzenia",odejść od przyzwyczajeń i patrzeć na całość po prostu jak na każdy inny interes. Gdybyśmy stali w miejscu to nie byłoby wylęgarni, podchowalni, zamkniętych obiegów wody, tylko dalej zostałoby nam patrzenie na termometr i patrzenie w niebo, no i msza w niedziele w intencji.
Może droga nie koniecznie przez LGR-y, które myślę, że raczej doprowadzą do przebranżowienia się karpiarzy i zamiany gospodarstw (szczególnie tych mniejszych) w agroturystyke, samazalnie, itp. ale właśnie w to inne spojżenie na nasze gospodarstwa. U nas świeża krew (no może raczej "zielona") przyniosła efekty, a pomysły są raczej dyskutowane a nie krytykowane, coraz rzadziej słyszy się już u nas "Ty słyszałeś co on znowu wymyślił?" a częściej "Posłuchaj- jest nowy pomysł, może spróbujemy?"
Mnie pomimo mojego już 5 krzyżyka (niestety bliżej już 6) też jeszcze potrafią w to wkręcić i zarazić tym swoim "a gdyby tak"......

[GOBIO]

Moje gratulacje kol. Zbych i tak trzymać.

[gość]

No dzięki Koledzy, w końcu troszke powiało optymizmem.
Dokładnie tak trzymać, te polskie "nie da się", "tak się nie robi" ciągle nad nami wisi i straszy.

[Gość]

Do "Zbycha"
Uprawiacie soje ?

[pablo]

"Starzy" chodzili u nas, w głowę się pukali i też było "tak sie nie robi", zawsze robiliśmy i było dobrze - tradycja.
Tak było z napowietrzaniem, probiotykami, granulatem, pomiarami wody, tlenu itd. My trochę młodsi też mieliśmy "durne" pomysły i trzeba było słuchać tekstów " ja tak robię 30 lat i zawsze tak się robiło" .
A gó..no prawda, robi się wszystko, żeby osiągnąć zamierzony efekt i wtedy można powalczyć i z ilością i z ceną.
Wszystkie sektory rolnictwa muszą tak działać. Musimy to unowocześniać i patrzeć do przodu. Jest wtedy i cena i sprzedaż.
Świeże pomysły zawsze są dobre - choć nie zawsze wykonalne, ale trzeba główkować, kombimować a nie tylko kosić groble, sypać pasze i czekać na bożą opatrzność.
Czasami spojrzenie kogoś spoza "tradycji" daje faktycznie zaskakujące efekty i "otwiera oczy".

Przypomina mi sie jedno powiedzenie:
"Poprzeczka musi być wysoko, bo jak jest nisko to człowiek dup.ą po ziemi szoruje."

Cały czas mam wrażenie patrząc na nasze śroodowisko i na efekty typu 250 kg/ha , że ta poprzeczka u nas jest nawet nie na "średnim" poziomie a kilka cm nad ziemią.
Dobrze, że czasami ci "młodzi" czy "zieloni" się mogą przebić i troszkę nam tego "szorowania" oszczędzić.

[Zbych]

Do "Zbycha"
Uprawiacie soje ?

A no próbują chłopaki, w tamtym roku wyszło praiwie 30 dt/ha, mają jeszcze problemy przy zbiorach - strąki są z 10 cm od ziemi. Pole musi być równiutkie jak stół, ale idzie coraz lepiej (3 rok próbują). W tym roku lepiej wyszedł łubin. Ja to się słabo na tym znam ale tyle mogę ci powiedzieć.

[zbych]

Ta soja to też pomysł szefa. Żebyście słyszeli co się w tedy w firmie działo.
Przy pierwszych zbiorach nasi "rolnicy" ( tak u nas mówi się na tych od upraw) bluzgali tak, że było ich słychać z kilometra.
Szczególnie o "tym co to wymyślił" - kto on jest, jaki on jest i kim byli jego rodzice.