To jest treść naszego oświadczenia do mediów:
Odnosząc się do dzisiejszych doniesień medialnych na temat pisma Pana Andrzeja Seremeta - Prokuratora Generalnego w sprawie traktowania żywych karpi, że jestem głęboko zaskoczony treścią, a w szczególności brakiem znajomości rzeczy u autora pisma. Mówiąc wprost uważam, że spośród wielu kwestii poruszonych w piśmie, wyłącznie wątek o zakazie zabijania karpi w obecności dzieci ma swoje uzasadnienie w obowiązującym prawie.
Nie rozumiejąc pobudek, które kazały Panu Prokuratorowi w ten sposób formułować swoje oceny i wnioski z aktualnego stanu prawnego dotyczącego stosowania przepisów ustawy o ochronie zwierząt, pozwolę sobie odnieść się do poszczególnych tez ww. pisma.
Zanim jednak to zrobię, chce podkreślić, Towarzystwo nasze organizuje szkolenia dla hodowców oraz jesteśmy współorganizatorami szkoleń dla handlowców w zakresie dobrostanu . W ostatnim z nich uczestniczyłem w dniu 7.12.br. , gdzie temat przepisów dotyczących obrotu żywym karpiem omawiał przedstawiciel Departamentu Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii MRiRW. Przedostatnie spotkanie odbyło się natomiast 2.12.br. z udziałem dr Janusza Związka - Głównego Lekarza Weterynarii .
Nawiązując do pisma Pana Prokuratora i jego tez:
1. Stwierdzenie, że humanitarnym jest wyłącznie przetrzymywanie ryb w środowisku wodnym, jest wielkim uproszczeniem. Znane są na świecie gatunki ryb zakopujące się w mule na kilka miesięcy bez szkody dla zdrowia, a również w Polsce występuje olbrzymia różnorodność gatunków pod względem zapotrzebowania na tlen i sposobów jego pozyskiwania. Karp należy przy tym do najbardziej odpornych na okresowe braki wody (skutecznie oddycha też wilgotną skórą w warunkach niskich temperatur, a właśnie takie mamy podczas nasilenia przedświątecznej sprzedaży. Cała gospodarka karpiowa począwszy od średniowiecza polega n a okresowym przenoszeniu karpi z jednych stawów do innych. Właśnie m.in. ze względu na dużą odporność na brak wody, gatunek ten stał się tak popularny w hodowli.
2. Pojemniki bez wody do transportu karpi są jakoby zabronione i tu zgoda, ale wyłącznie do transportu zawodowego, hurtowego przez podmioty prowadzące np. usługi transportowe.
W roku 2010 naukowcy z PAN i Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie przeprowadzili we współpracy z TPR „Pan Karp” badania w kwestii dobrostanu karpi w trakcie drogi ze sklepu do domu. Optymalne okazały się pojemniki ożebrowane bez wody, które nie powodują zbędnego stresu i cierpienia. Praca ta ukazała się również w prasie weterynaryjnej w grudniu ubiegłego roku. Od tego czasu Główny Lekarz Weterynarii oficjalnie uznaje ten sposób noszenia karpi za humanitarny, co znajduje się w Jego zaleceniach na temat dobrostanu żywych ryb zarówno w roku 2010, jak i 2011. Wszelkie niejasności w tej kwestii wyjaśniamy na naszej stronie internetowej (
http://www.pankarp.pl/sklepdom.html).
3. Wskazanie na wymagany poziom tlenu w trakcie transportu jako odpowiednik stężenia w zbiornikach, w których dotąd występowały jest nie dość, że bardzo subiektywna interpretacja, to jeszcze ogromnie nieprecyzyjnym, co wynika zapewne z braku znajomości kwestii ichtiologii (warunki w stawie zmieniają się bardzo diametralnie czasem kilka razy na dobę).
4. Pan Prokurator pisze, że należy dążyć do zabijania w ubojniach również ryb, ale być może nie wie, że takowe nie funkcjonują w naszym kraju, a ponadto, według stanowiących prawo w tym zakresie urzędników MRiRW, do ubojni trafiać muszą wyłącznie zwierzęta stałocieplne.
5. Przywoływany przepis znowelizowanej ustawy o ochronie zwierząt, jak rozumiem, ma obowiązywać od roku 2012, a w obecnej chwili trwa akcja sprzedaży w 2011 r. pod panowaniem poprzedniej wersji ustawy. Jednak gdyby nawet, to przepis ten reguluje kwestie zawodowego transportu i przechowywania ryb w celu sprzedaży, więc nie widzę możliwości objęcia tym przepisem drogi Kowalskiego z karpiem pod pachą do domu w celu usmażenia dla siebie i rodziny, a nie sprzedaży. Inną kwestią jest dokładne znaczenie tego zdania, gdzie bardzo nieszczęśliwie umieszczono podwójne zaprzeczenie, co zgodnie z regułami naszego języka oznacza dosłownie, że nie powinno się transportować ani przechowywać ryb w celu sprzedaży w wodzie (co jest raczej błędem, niż intencją ustawodawcy, co potwierdziłem w Radzie Języka Polskiego).
Zbigniew Szczepański – Towarzystwo Promocji Ryb (
www.pankarp.pl)