przez PAN KARP » Wto Paź 12, 2010 11:51 pm
Dziękuję za uwagi dotyczące reklamy, jest w tych obawach duzo racji. Niedługo podejmiemy ostateczną decyzje i powiadomimy o tym środowisko rybackie. A teraz na nowy dzień przekazuję tekst Części III ( Dla ciągłości powtarzam ją) i Część IV. Prosze oczywiście o uwagi.
Cz. III Czarny Ptak atakuje
Nagle rozległ się krzyk dziki,
Jakby z serca gdzieś Afryki,
Potwór znowu atakuje,
Rozpiął skrzydła i nurkuje.
Zrobił sobie ster z ogona,
Dziób jak brzytwa naostrzona,
Gardło wielkie niczym worek,
Łowił w piątek, a dziś wtorek.
Łowi tak już od miesiąca
I tych łowów nie ma końca!
Wczesną wiosną, gdy malutki,
Czarny ptaszek był milutki.
Z małej płotki miał dwa dania,
Potem pościł do śniadania
I nie robił wielkiej szkody
Pośród rybek i przyrody.
Lecz nie minął miesiąc cały,
Czarny ptaszek już zuchwały
I już bez poczucia winy
Łykał naraz po dwa liny.
Potem zjadał cztery leszcze,
A apetyt… rósł mu jeszcze.
Rosło też brzuszysko ptaka,
Już nie starcza byle jaka
Wzdręga, czyli krasnopióra,
Teraz rybek ma być fura
Albo lepiej fury dwie,
Co w dziób wpada, potwór je!
Ptak potwornie dziś się miota.
Pyta wydrę, po niej kota
- rybołowów znanych w świecie,
- Gdzie są karpie, może wiecie?
Te wskazały z chytrą miną
Na ten stawek, pod olszyną.
Ka-ram-be, ka-ram-be,
Potwór głodny karpie zje,
Ka-ram-be, ka-ram-be,
Już otwiera gardło swe...
Tak się wydarł w niebogłosy,
Biedne teraz karpi losy...
Już poderwał swe brzuszysko,
Machnął skrzydłem, staw jest blisko,
Widzi karpie z lotu ptaka
Ależ gratka i to jaka?!
Na widelcu są już prawie,
Ale, ale, ktoś jest w trawie!
IV Ratunek
Małe karpie uciekały
Co sił miały w płetwach małych
W stronę dzieci, które w trawie
Przycupnęły tuż przy stawie.
Wtem na pomoc jedno skoczy
Przed złowieszcze ptaka oczy,
Z głośnym krzykiem i to z bliska,
Wprost przed wielki dziób ptaszyska…
Potwór w locie się zawahał,
Zaczął dziwnie w miejscu machać,
No, a karpie, choć zmęczone,
Teraz były ocalone.
Jednym susem podskoczyły
W ręce dzieci naszych miłych.
Były całe, niezranione,
Ale bardzo przestraszone,
A Ptak Czarny od tygodni
Po raz pierwszy uśnie głodny.
Kiedy potwór już odleciał,
Dzieci wielki strach obleciał,
Pomyślały – jak to blisko
Było straszne to ptaszysko
I jak wielki ostry dziób
Pokaleczyć wszystkich mógł.
Wtedy olchy zaszemrały,
Trzciny z pałką zaszumiały,
pokiwały tataraki,
Nastał spokój, błogi taki,
wygładziła się też woda,
Oddech wzięła aż przyroda!