W jednym z bierzących wątków ktoś stwierdził, że my którzy wypowiadamy się na tym forum jesteśmy jak przekupki na targu... No pewnie ma rację bo dawniej targ był miejscem spotkań towarzyskich chłopów a teraz mamy to forum to nawet na targ nie trzeba się ruszać z domu żeby sobie pobajać. A zakupy robię na allegro i tam nie ma dyskusji więc gdzie się uzewnętrznić jak nie tu?
Właśnie zbliża się spotkanie wyborcze Polskiego Towarzystwa Rybackiego, biuro rozesłało mandaty wyborcze wraz z zaproszeniami na zebranie. Nawet hotel dla delegatów ma być. I jedna mała prośba: żeby potwierdzić swój przyjazd. Okazało się, że mało kto potwierdził więc pani z biura dzwoni i przypomina. No więc trzeba podjąć decyzję jechać - nie jechać ? Na stawach robota, odłowy a Poznań jest tak daleko ale sam się zgodziłem zostać delegatem, nikt mnie nie zmuszał to teraz co???
No dobra to jadę tylko teraz zaczynam się zastanawiać po co? Pytam kolegów: jest jakiś kandydat na nowego prezesa? No i otrzymuję odpowiedź: A kto ci powiedział że my tam wybierzemy prezesa? Delegaci wybierają tylko zarząd a on już w swoim gronie wybierze sobie szefa.... No nie... to znowu mnie osłabia. To będę się tłukł 8 godzin poto, żeby wybrać kilkudziesięciu ludzi do zarządu z których na posiedzaenia będzie przyjeżdzać najwyżej połowa i to oni wybiorą Prezesa? Czyli dalej źle.
Ale zaraz, zaraz przecież to będzie walne zebranie. Czy jak już tam pojedziemy to nie można zmienić procedury wyboru prezesa i wybrać kogoś sensownego? Czy biuro PTRybu musi koniecznie mieścić się w Poznaniu w sytuacji gdy większość gospodarstw karpiowych jest na południu i wschodzie Polski czy może dałoby się przenieść to wszystko bliżej ludu? Czy może wielki nieruchliwy zarząd uda się zredukować do kilku osób za to takich którzy coś zamierzają zrobić?
Co myślicie koledzy?