przez 12 » Wto Kwi 24, 2012 2:38 pm
RZGW lub Urząd Marszałkowski - te dwie firmy mają obowiązek kotroli. Wydaje mi się jednak, że przy tak dużej powierzchni, gość musiał być kontrolowany i chyba jest ok. skoro dalej jest dzierżawcą. A zarybiać najlepiej jest nocą (z różnych względów), jak wszyscy we wsi śpią. Zazwyczaj jest tak, że jak ktoś dowie się o zarybieniu karpiem, to już następnego dnia całe watahy autochtonów i ich rodzin polują na kroczka i nie spoczną, póki wszystkiego nie wyłowią - a później narzekają, że nie ma karpia w jeziorze. Podobnie jest ze szczupakiem. Rzadko który wędkarz nie zabierze niewymiarowego malucha, gdy ten siądzie mu na blachę. Oblicz we własnym sumieniu - ilość wędkarzy łowiących w jeziorze x 10szt. niewymiarowego szczupaka. Jest to bardzo delikatny szacunek, ale zobacz ile szczupaków ani razu nie przystąpi do tarła, a tym samym nie zostawi potomstwa. W przypadku dzierżawcy zakladam, że jednak ryby niewymiarowej nie łowi - za duże ryzyko przy sprzedaży. Aha. ok. 0,5 kg niewymiarowej ryby (śr. 4 dkg) to minimalna dawka naszego czarnego, skrzydlatego przyjaciela. Pomnóż tę liczbę przez 200 dni żerowania i ilość ptaszków. Poza tym, czy mógłbyś mi podać wielkość czynnego (dostępnego dla ryb) dna w jeziorze. Weź pod uwagę nikt we wsi nie miał szczelnego szamba, a z obór ścieki szły do jeziora, nie mówiąc o spływach z pól czy ściekach bytowych ze wsi leżących nad dopływem do akwenu. Jeżeli z tego choćby względu tylko np 20% dna jest produkcyjna, to jak wykarmi się nadmiar ryb. Ich ilość musi być drastycznie (przez naturę) ograniczona. Jeżeli z kolei woda robi się bardziej czysta (mniej zasobna w pokarm) sytuacja jest podobna. I jeszcze jedno - w przyrodzie nie ma wprost proporcjonalnej zależności między ilością zarbień, a rybą handlowa która z nich wyrośnie. Wystarczy, że w nieodpowiednim momencie przyjdzie kilka zimnych nocy, albo zakwit pojawi się nie w tym czasie co trzeba. To tylko kilka aspektów. Dlatego rada. Jeżeli nie masz wykształcenia ichtiologicznego i nie znasz się na całości spraw związanych z procesami zachodzącymi w wodzie (nie każdy jest przecież alfą i omegą), to raczej nie rób zadymy, bo możesz kogoś skrzywdzić a już na pewno napsuć niepotrzebnie krwi. Proponuję porozmawiać najpierw z dzierżawcą, tak od serca, posluchać jego zdania. Pamiętaj najwięcej mają do powiedzenia ci,którym się wydaje, że się na wszystkim znają bo np kilka lat wędkują. Popatrz wkoło. 20 lat temu było co innego, dużo się pozmieniałao i to samo dotyczy przyrody.Nie wyciągaj pochopnych wniosków