Gość napisał(a):No i widzi Kolega, potwierdził po części moje słowa.
Wyprodukować się da tylko ta ekonomia i czy chcemy czy nie na dłuższą metę jej nie przeskoczymy, chyba że na stać na ciągłe dopłacanie do interesu lub robienie sztuka dla sztuki.
W sumie mając takie pieniądze na inwestycję skierowałbym je raczej na ryby łososiowate lub na jakiś większy RAS i gatunkami na które jest zbyt.
A jak już ma być karp to za te środki kupiłbym 20 ha stawów, wyremontował nakładem własnym, wybudował wylęgarnie z podchowalnią. Mniejsze pieniądze a i większe możliwości manewru na takim areale.
Pozdr.
P.S. Z reguły jestem optymistą :) i szanuję ludzi, którzy chcą jeszcze w tym kraju coś robić mimo wielu przeciwności losu
Nie zgadzam sie, że na dłuższą metę jest to nie do przeskoczenia. U mnie plan produkcji była taki: wylęgarnia, pracująca praktycznie przez cały rok, RAS głównie sandacz i okoń, stawy narybkowe i to właśnie chów intensywny, a na dodatkowao duży obiekt stawowy (właśnie finalizuję transakcję), ale już na pewno bez wykorzystania żadnych "dotacji".
Oczywiście wersji co do produkcji w hali, zarówno jeśli chodzi o gatunki (od suma afrykańskiego do węgorza itd.) jak i o technologię było kilka, ale w końcu trafiłem na na naprawdę mądrych ludzi z Olsztyna, którzy robią mi projekt a to co widziałem w Rosji w 100% przekonało mnie do produkcji sandacza w hali.
Prawdopodobnie uzupełnieniem będzie okoń i sieja - podobne warunki termiczne i wymagania. Poza tym mam rynek zbytu na żywego okonia w Szwajcarii - powoli już nim handlujemy.
Jestem przekonany, że wszystko razem będzie się dobrze spinało zarówno jeśli chodzi o ekonomię i jak i o technologię. Na pewno biorąc pod uwagę pojedyncze elementy może być ocena różna.
Budowałem takie obiekty we Francji i w Holandii i widziałem jak to funkcjonuje już kilka lat temu.
Oczywiście bez środków pomocowych inwestycja jest bardzo ciężka do "udźwignięcia" i też ciężko ją ekonomicznie "zapiąć" - to nie Holandia, ale uważam, że tylko w takim zestawieniu wylęgarnia, RAS, narybek i obiekt stawowy (i to dużo większy niż 20 ha) ma sens i pozwoli zachować płynność finansową i elastyczność produkcji.
Też jestem zdania, że budowa samych stawów nie ma sensu, ani uzasadnienia, ale w takiej kombinacji powinny one być i działać jak należy. Sam też nie odważyłbym się na budowę obiektu 100 czy 200 hektarowego, a uważam, że jeśli chodzi o rybe towarową (karpia) tylko taka skalę może zapewnić opłacalność.
Stawy, które teraz będę zagospodarowywał to duży obiekt i na pewno tu będzie bardziej opłacalne stworzenie własnej ekipy "remontowej".
To też są olbrzymie środki do zaangażowania (głównie chodzi o sprzęt, ludzi i paliwo), ale to bardzo duży obiekt i uważam, że powinny się zwrócić. Poza tym przy tym areale, taka ekipa będzie potrzebna prawie cały czas.
Jeszcze wszystko liczymy bo też mamy problem z ochroną środowiska i oczywiście z kormoranem, ale chyba wszystko będzie O.K.
Jako "uzupełnienie" przedsięwzięcia planuje duże (ok. 20 ha) łowisko wędkarskie (karpiowe) z miejscami do noclegu.
Powiem szczerze, że pomysły, które dla niektórych są "wariackie" często jednak wypalają i trzeba iść do przodu i jednak ciągle ryzykować.
Jeszcze kilka lat temu "starzy" karpiarze łapali się za głowe, kiedy mówiło im sie o obsadzie 70kg/m3 wody (takie obsady sandacza widziałem w Rosji, w Holandii z węgorzem dobijają do 90 kg).
Także nie ma co oglądać się za siebie i ciągle robić to samo.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w walce z przeciwnościami losu.