Felieton Karpiowy

[wiemcopisze]

. Nie martw się, nic nie trwa wiecznie. Menadżer dzisiaj jest , jutro.... Najważniejsze żeby spółka osiągnęła odpowiedni potencjał i wcale to nie kłóci się z rozwijaniem gospodarstw rodzinnych.

No chyba, że menadżer jest właścicielem spółki...

[Gość]

[/quote]
No chyba, że menadżer jest właścicielem spółki...[/quote]

..... a przynajmniej takim się czuje :)

[Gospodarz]

Zgadzam się z Zygmuntem.
Najważniejsze żeby spółka osiągnęła odpowiedni potencjał i wcale to nie kłóci się z rozwijaniem gospodarstw rodzinnych.

Kolego 44 nie byłbym taki pewny tego co piszesz. Zauważ, że w Polsce mamy unikatową w skali Europy ,przeważającą formę własności gospodarstw rybackich. Zarówno w Czechach, na Węgrzech, na Litwie jak i w Niemczech są duże spółki z rozproszonym właścicielem gospodarujące na wielu obiektach stawowych nierzadko oddalonych od siebie o kilkadziesiąt lub nawet więcej niż sto kilometrów. Odpowiednikiem dominującej formy własności stawów rybnych w Europie u nas w Polsce jest spółka Stawy Milickie. I u nas proces koncentracji kapitału- stawów rybnych już się powoli zaczyna. Jeśli już dziś tego zagrożenia nie dostrzeżecie to w przyszłości na mapie Polski będzie prawdopodobnie coraz mniej Gospodarstw Rodzinnych a rozwijać będą się molochy bez właścicieli na których paść będzie się tylko kadra menadżerska. Oczywiście jak wyżej wspomniałem sprzyjać będą temu zmiany w prawie uderzające w gospodarstwa rodzinne. Nasi politycy, samorządowcy czy wysocy urzędnicy ze zrozumiałych względów wolą rozmawiać z menadżerami niż w właścicielami gospodarstw dlatego chętnie będą zmieniać prawo w kierunku sprzyjającym koncentracji.
Wasz problem polega na patrzeniu tylko na perspektywę najbliższych świąt i osiągnięcie krótkoterminowego celu. O strategii rozwoju swoich gospodarstw nie myślicie żyjąc z dnia na dzień i dlatego wasze dzieci zamiast właścicielami mogą być w przyszłości tylko pracownikami.

[Marian]

Szanowny Kolego. Zauważ, że na rynku wielkich sklepów powierzchniowych ( ok. 55% rynku karpia), samotnie, nawet gdy dysponujesz setkami ton karpia, nic nie wskórasz. Przecież przerabiamy to już od wielu lat z opłakanym skutkiem. Twoja wizja, to powolna plajta gospodarstw rybackich ( tych rodzinnych także).
Ja także zgadzam się z Zygmuntem: "Najważniejsze żeby spółka osiągnęła odpowiedni potencjał i wcale to nie kłóci się z rozwijaniem gospodarstw rodzinnych."

[Gość]

A co z tymi gospodarstwami które za sprawą spółki wyleciały z rynku ???

[Gość]

Szanowny Kolego. Zauważ, że na rynku wielkich sklepów powierzchniowych ( ok. 55% rynku karpia), samotnie, nawet gdy dysponujesz setkami ton karpia, nic nie wskórasz.

To jak to się działo, że kilka lat temu nie istniała spółka, a cena karpia dochodziła do 11 zł/kg ? Dochodziła do tej ceny, nawet przy krajowej nadprodukcji i silnej presji taniego karpia importowanego. Na czym polegał tren fenomen ?

[Gość]

Pojawia się już któryś raz z rzędu słowo potencjał. Wyjaśnij mi proszę, jaki potencjał posiada spółka ?

Skoro nie odpowiedziałeś na pytanie, to może odpowiesz jak zadam je bardziej precyzyjnie.
Potencjał towarowy spółki to trzy filary:
- produkcja własna
- ryba kupiona przez udziałowców spółki i sprzedana poprzez spółkę
- ryba poddostawców
Jak to się przedstawia procentowo ?

[Gość]

Wgląda na to, że karpia handlowego będzie w tym roku bardzo dużo, skoro spółka chce pozyskać nowe rynki, to oznacza, że posiada go bardzo dużo. Już dziś należy jej udziałowcom pogratulować wyników hodowlanych.

[Gość]

Powiedział, co wiedział

[Gość]

Powiedział, co wiedział

Masz inne zdanie na ten temat, to proszę, podziel się nim. Gdy ja nie mam towaru, to nie podpisuję umów na sprzedasz i nie szukam nowych rynków. Sprzedaję ile mam za najwyższą możliwą cenę. Skoro spółkę interesuje całe Tesco, Selgros, Kaufland, przetwórnie, udziałowcy spółki sprzedają swojego karpia dodatkowo do Auchan, Macro i innych siec, to znaczy, że te kilkanaście gospodarstw ma zatrzęsienie ryb !

[Gość]

Mamy nowy felieton karpiowy. Co prawda co roku mamy tylko 4-5 felietonów, ale i to dobre, wobec "martwych stron" innych rybackich organizacji.
Ja mam tylko dwa pytania. Kto i kiedy pytał się rybaków czy kodeks jest nam potrzebny. Była jakaś ankieta wśród rybaków ? Drugie, czy miał szansę kodeks nie powstać, po wzięciu na niego kasy z ARiMR ?

[Gość]

O ile dobrze widzę, to jest 10-ty felieton w tym roku.

[gość od ryb]

Dzięki Bogu że ktoś działa żeby zatrzymać tych szaleńców od Kodeksu Dobrych Biurokratów. Jak większość rybaków całym sercem jestem z tym Panem Prezesem choć nawet nie wiem który to. A środki finansowe wydane na powstrzymanie tego wariactwa to najrozsądniejsza inwestycja organizacji rybackich z ostatnich kilku lat.

[Gość]

Ten Pan reprezentuje jakąś grupę rybaków, którzy go wybierają i popierają. Jak mniemam grupa ta musi być dość liczna. Widzę, że "kodeksowi" jej nie widzą lub udają, że grupy tej nie ma. Szkoda, że różnymi sztuczkami grupa osób nie związane bezpośrednio z rybactwem wprowadziła ten kodeks w życie.

[Gość]

W życie to chyba nie zamierzasz go wprowadzić, a ja owszem i to wkrótce do swojego gospodarstwa