Przeczytalem te kilka wiadomości powyzej i nasuwaja mi się 2 wnioski:
1. Nie bawmy sie w Sejm RP (chociaż przykład idzie z góry jak widać skutecznie ) i nie licytujmy sie w w naszych rybackich mediach, która organizacja ma większe zasługi w walce o pieniadze wodno-srodowiskowe. Rozumiem, że trwa walka o członków i składki, ale zachowajmy umiar w podkopywaniu siebie nawzajem, bo nasi "przeciwnicy" zacieraja ręce licząc, że na rybaków można zawsze liczyć - wbiją sobie sami nóż w plecy.
2. Starajmy się nie popadać ze skrajności w skrajność - spotykac się z rządem trzeba, wywierać presję na administracji trzeba, bo administracja ma to do siebie na całym swiecie, że woli nic nie zrobić dla obywateli, ale na Boga nie mówmy też, że przyjęcie naszej delegacji w gmachu MRiRW, to zwycięztwo. Nie szarpmy sobie nerwów mówieniem, że pieniądze już za progiem, bo za tydzień, dwa, miesiąc, gdy zapadnie po obietnicach martwa cisza, frustracja rybaków będzie jeszcze większa. Gdyby ktoś przeczytał notatkę na
http://www.minrol.gov.pl o tym spotkaniu naprawde chłodno i bez emocji mógłby też się doczytać, że obiecano tylko to, co mówiono w momencie kiedy ku naszej rozpaczy okazało się, że zaplanowano kilkukrotnie zbyt małą kwotę na Działania 2.2., czyli, że pieniądze się znajdą się w wyniku reformy całego PO Ryby 2007-2013, a droga do tego dość długa i kręta. Ja mimo wszystko kibicuję ludziom, którzy wkładaja energię w przyparciu administracji do muru, choć apeluje o nie trąbienie o sukcesach zbyt szybko.