|
31.10.2011
- Sa w rybactwie rachunki krzywd, kamera Jaworowicz ich nie przekreśli...
Ledwie przebrzmiały dźwięki i zgasły światła telewizyjnej "Sprawy dla reportera", a już jak Polska Rybacka długa i szeroka słychać zagorzałą dyskusję na temat tej audycji. Urywają się telefony pomiędzy znajomymi, huczy forum rybackie Pana Karpia. Jedni popierają zdeterminowanych rybaków, którzy ze swoją krzywdą poszli do telewizji (bo dokąd mieli już pójść, skoro wszystko zawiodło?), inni potępiają ich w czambuł, mówiąc, że takie "występy" przed świętami, to typowy strzał w kolano, a nawet dwa kolana i to nie tylko swoje, ale całej branży karpiowej.
Ja osobiście jeszcze dziś rano (30.10.br.) żyłem podobną nadzieją jak niektórzy użytkownicy forum - jest szansa, że klienci przez półtora miesiąca zapomną widoku śniętych karpi i groźby zetknięcia się z wigilijnymi karpiami zarażonymi śmiercionośnym wirusem. Wieczorem, po spotkaniu z kilkunastoma osobami z rodziny i znajomych, gdzie omal każdy dorosły zadawał mi pytanie, co się dzieje ze zdrowiem karpi, czy w tym roku w ogóle będą w sprzedaży i jaką rybę na wigilię w takim razie radzę im kupić, nadzieja mnie dość zdecydowanie opuściła.
W zasadzie rozumiem rybaków którzy wykrzyczeli przed kamerami swoje krzywdy. W zasadzie mieli do tego święte prawo w obliczu takiej katastrofy. Przekonamy się tylko, czy czwarta władza ( media) okaże się w zasadzie skuteczna?
Analizując przebieg programu, emocjonalne głosy rybaków nie znalazły żadnego konstruktywnego wsparcia ze strony innych gości występujących w studio. Odniosłem nawet wrażenie, że zarówno Pani red. Jaworowicz, jak i eksperci, którzy mieli trzymać stronę rybaków, nie wiedzieli tak do końca o czym mówią. Pani Mecenas na przykład., wprowadzała wyłącznie wątki rozmywające temat.
Trzeba powiedzieć, że rzadko jest okazja, żeby program publicystyczny o tak dużej widowni poruszał rybackie tematy. Wydawać by się mogło, że była ogromna okazja do przedstawienia syntetycznie, punkt po punkcie, bardzo poważnych problemów naszej branży. Tak się jednak nie stało. Myślę, że zabrakło w tym programie bardzo ważnego głosu - przedstawiciela jednolitej reprezentacji rybackiej. Zabrakło tego głosu, bo go po prostu na dziś nie ma, a dopóki rybacy tego wspólnego, silnego głosu nie wypracują, skazani będą na mało skuteczną szarpaninę z administracją różnych szczebli, również w temacie KHV. Niestety w kontakcie z telewizją zabrakło również czujności i znajomości specyfiki mediów. Kamer do kuchni po prostu się nie wpuszcza. Zawsze znajdą przysłowiowego robaka i z lubością pokażą go całemu światu. W ten sposób telewizja stwarza atmosferę sensacji, a nie merytorycznej debaty. I w tym ostatnim przypadku tak się właśnie stało - główny problem został rozmyty, a pozory telewizyjnego "szpitala ludzkiej niedoli" zachowane. Zabrakło mi w tym programie jeszcze jednego - podsumowania, wniosków, zobowiązania administracji do konkretnych ruchów, w konkretnym terminie, ale to już była niespełniona według mnie rola redaktor Jaworowicz.
Redakcja PK
Zapraszamy do aktywnego uczestnictwa w dyskusji. Czekamy również na propozycje nowych tematów, które mogłyby być podjęte w naszych publikacjach. Zarówno komentarze, jak i propozycje tematów można przesyłać mailowo: redakcja@pankarp.pl
| |