27.08.2012



Skrzela kroczka, czyli papierowy walec


Ostatnio, podczas odłowów kontrolnych na jednym ze stawów, zaniepokoił mnie widok skrzeli u kroczków karpi. Obejrzałem je sam, potem z ichtiologiem i zanim podjąłem poważniejsze kroki, postanowiłem zadzwonić do kolegów, żeby się skonsultować, podpytać, czy aby u nich nie pojawiły się podobne objawy. Może nie uwierzycie, ale na pomoc i to dość lapidarną "załapałem się" dopiero u piątego z nich. Pomyślicie zapewne, że widocznie mnie nie lubią albo, że trwają na ich obiektach jakieś intensywne prace rybackie, ale nic z tych rzeczy. Wszyscy oni zajęci byli walką z papierami:

  • Pierwszy kolega powiedział mi, że już któryś dzień z rzędu od 5 rano przez kilka godzin pracuje nad projektem budynku, który planuje zrobić za pieniądze z IV Osi i musi skończyć poprawki, bo za chwile jedzie z architektem do urzędu marszałkowskiego.

  • Drugi kolega powiedział, że już sobie rwie włosy z głowy nad uzupełnieniem wniosku o płatność w związku z rekompensatami wodno-środowiskowymi. Okazało się, że właśnie skończyło mu się pozwolenie wodno-prawne i nikt nie wie, co z tym fantem zrobić.

  • Trzeci jechał w tym czasie do innego urzędu marszałkowskiego, żeby wyjaśnić, co znaczy przedstawić 2 oferty na zakup urządzenia, bo urząd proponował mu przedstawienie 2 ofert na różne marki tegoż, a on chciał dać 2 oferty od różnych dealerów na ten sam typ urządzenia (dokładnie takiego, jakie mu jest potrzebne).

  • Czwarty dostał właśnie odmowę budowy łowiska dla wędkarzy z LGR-u i też zbierał się w sobie pisząc odwołanie, więc nie wypadało mu przeszkadzać.

  • Piąty walczył z kolei na linii objaśniania w kolejnym urzędzie, że mnich na stawie składa się ze stojaka i leżaka, a nie jak chciał urzędnik, że mnich to, to co stoi, a to co leży, to rurociąg, który już nie kwalifikuje się do dofinansowania w PO Ryby 2007-2013.


Można by rzec, że dotacje, refundacje, płatności, projekty, to słowa, które w ostatnich dniach są odmieniane przez rybaków przez wszystkie przypadki. Że powodują coraz większy stres, a czasem nawet frustracje. Że toniemy coraz bardziej w papierach nie będąc do tego przygotowanymi. Że wreszcie druga, urzędnicza strona tych zapasów, wcale nam tych problemów nie ułatwia rozwiązać, choćby dlatego, że sama wewnątrz swojego urzędniczego aparatu ma wiele wątpliwości i problemów z uzgodnieniem ostatecznych wersji przepisów, interpretacji i interpretacji do interpretacji.

Można by rzec, że dotacje, refundacje i rekompensaty nie są obowiązkowe, że może zdrowiej byłoby z nich nie korzystać, bo jest sporo przykładów, że bez pieniędzy z EU, można zrobić metodami gospodarczymi wiele rzeczy taniej, ale.... No właśnie, ale mimo wszystko, żal nie korzystać z pieniędzy, które czekają, a które rzeczywiście mogą nam pomóc w wielu planowanych inwestycjach.

Tylko jak zachować równowagę, pomiędzy walką o unijne pieniądze, a tym, żeby dalej zajmować się na bieżąco, z niezbędnym zaangażowaniem naszym "chlebem", czyli stawami i to tak, żeby papierowy walec ich nie wyrównał...



Redakcja PK


Zapraszamy do aktywnego uczestnictwa w dyskusji. Czekamy również na propozycje nowych tematów, które mogłyby być podjęte w naszych publikacjach. Zarówno komentarze, jak i propozycje tematów można przesyłać mailowo: redakcja@pankarp.pl









powrót