|
18.10.2012
Uciekająca szansa?
"- Piętnem globu tego niedostatek
Dopełnienie?... go boli!... On - rozpoczynać woli I woli wyrzucać wciąż przed się - zadatek!"
Cypriana Norwida Fortepian Szopena
Tak o społeczeństwie pisał w dziewiętnastym wieku Norwid. Ale kto go dzisiaj czyta? Kto ma czas nad tym się zastanawiać? Dzisiaj glob rozpędza się coraz szybciej. Europa rozpędza się coraz szybciej. Można by nawet podejrzewać, że czasami ucieczką do przodu chcemy przegonić problemy. I jak tu oczekiwać norwidowskiego dopełnienia.
Lokalne Grupy Rybackie, jak każda nowa, niełatwa inicjatywa, rodziły się powoli. Pokonywały, po części uzasadnione, opory samych rybaków i opory biurokracji. W końcu zaczęły nabierać rozpędu. Okazało się, że pomimo specyficznej konstrukcji kierującej środki w tak zwany obszar zależny od rybactwa, a więc trochę - gdzie popadnie, zaczęły spełniać rolę niezwykle ważną, mało zauważalną na początku projektu LGR, a przecież będącą z założenia sensem ich funkcjonowania. Zaczęły budować coś, co jest dzisiaj cenniejsze niż tylko środki finansowe, którymi dysponują. Zaczęły łączyć rybaków, których początkowe LGRowskie opory i fobie, wynikające z ogólnej krytyki sposobu podziału środków z Europejskiego Funduszu Rybackiego na poszczególne osie, ewoluowały w kierunku zachowawczej obserwacji, aż w końcu w kierunku ostrożnego włączania się w ich nurt. Rybacy zauważyli, że LGRy są szansą na materialny, ale także kulturowy rybacki rozwój, na odbudowę tożsamości i małych rybackich ojczyzn. Proces to długotrwały i trudny, jak każdy proces społeczny. Ważne poza tym, że został zapoczątkowany, a jeszcze ważniejsze, że na ogół przez młodych ludzi, którym wbrew potocznym opiniom, jednak się chce.
Jednak norwidowskie dopełnienie, czyli kontynuacja rozpoczętego dzieła, które staje się na naszych oczach LGRowską rzeczywistością, zaczęło kogoś boleć. Kogo i dlaczego ? Sygnały płynące od tzw. jednostek wsparcia KE, z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, lobbystów i zwolenników nieustannych zmian, wieszczą kres Lokalnych Grup Rybackich. A co w zamian? Nowy pomysł, to zmieszać LGRami i LGDami . Zamieszać funduszami wsparcia i patrzeć co z tego wyjdzie. Tylko co z rozpoczętą budową tożsamości środowisk, budową małych rybackich ojczyzn? Co z zapałem młodych ludzi? Co ze społecznym kapitałem? Czyżby "europejskie usta" pełne tych szczytnych haseł, okazały się tylko nadymanymi policzkami?. A może to my sami nie potrafimy budować wspólnot, zbyt często wskazując na Unię, jako przyczynę naszych problemów.? Może przed nami długa droga.? LGRy są dzisiaj szansą budowania takich wspólnot czyżby uciekającą szansą? Czyżbyśmy za chwilę mogli sobie tylko zanucić, słowami starej piosenki: "..Po co nam to było, jeszcze się nie zaczęło, a już się skończyło.?" Kto w końcu o tym zadecyduje? Jeżeli nie my sami, to rzeczywiście - po co nam to było? A młodzi ludzie? Młodzi ludzie, dzisiaj jeszcze pełni zapału, widząc marnowanie ich energii w końcu powiedzą: -teraz to sobie sami budujcie rybacką tożsamość.
Redakcja PK
Zapraszamy do aktywnego uczestnictwa w dyskusji. Czekamy równieź na propozycje nowych tematów, które mogłyby być podjęte w naszych publikacjach. Zarówno komentarze, jak i propozycje tematów moźna przesyłać mailowo: redakcja@pankarp.pl
| |