|
18.07.2014
Dla mnie najważniejsze jest karpiarstwo
W ramach Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego na lata 2014-2020, Polska będzie dysponowała kwotą 531,22 mln euro, a więc o ponad 200 mln euro mniej niż w latach 2007-2013. Zapewne po roku 2020 kwota ta będzie jeszcze mniejsza i z tej perspektywy powinniśmy planować wykorzystanie obecnych środków w celu zbudowania nowoczesnej, innowacyjnej i konkurencyjnej akwakultury. Teraz nasze ministerstwo pracuje nad podziałem tych 531,22 mln euro. Ile z tej kwoty uszczknie i jak ją wykorzysta branża, która najbardziej mnie interesuje, a więc karpiarstwo? Jak zawsze przy podziale środków, każdy ciągnie w swoją stronę. Rybacy morscy, z racji ciężkiej i niebezpiecznej pracy są tradycyjnie zwarci. Pstrągarze, jesiotrowcy, stosunkowo młode branże, sprawnie poruszają się na nowej fali europejskiej. Jeziorowcy, trochę z boku, ale czekają na swój czas. Przetwórcy ryb, jak ostatnie lata pokazały, bardzo profesjonalnie aplikują unijne środki. I w końcu karpiarze, porozrzucani po peterybach, zetperybach, teperybach, lgeerach, podzieleni, szarpiący dorywczo tematy, bez wspólnej wizji, ogrywani przez wszystkich. Problem braku struktury przedstawicielskiej karpiarzy, nie jest problemem nowym. Próby jej zbudowania w postaci struktury zadaniowej karpiarzy, w oparciu o istniejące organizacje rybackie nie powiodły się. Cóż z tego, że organizacje te, by utrzymać się na powierzchni, licytując się wzajemnie, nieomal ustawicznie organizują konferencje i szkolenia na których chyba brakuje już tylko wodnych cyklistów, gdy nie ma to większego przełożenia na bezpośredni interes karpiowej branży. Oczywiście konferencje i szkolenia też powinny mieć swoje miejsce w ciągu komunikacyjnym: prawo - nauka - praktyka, ale niestety często są wyłącznie publicystyką, która tuszuje bezradność karpiowej branży i brak systemowych działań. Kto na tym traci ? Oczywiście hodowcy karpi, którym szczególnie dzisiaj potrzeba autonomicznej, systemowej i sprawnej organizacji profesjonalnie broniącej ich interesów. Problematyka hodowli karpi często wychodzi poza ogólnie przyjęte akwakulturowe ramy, mocno wkraczając w zagadnienia wodnośrodowiskowe i kulturowe. To dziesiątki tematów wymagających analizy i systemowych działań, ogniskowanych wokół karpiarstwa. Takie jest dzisiaj to nasze karpiarstwo, takie pozostanie przez kilka najbliższych lat i takie, w interesie samych karpiarzy, wymaga wsparcia.
Jakie więc są te karpiowe priorytety unijnego wsparcia?
Po pierwsze,
utrzymanie karpiowej produkcji karpi na poziomie co najmniej 18 tyś ton, a co za tym idzie utrzymanie popytu konsumentów krajowych na co najmniej tym samym poziomie. Tak więc środki powinny być skierowane na modernizację gospodarstw karpiowych, uporządkowanie rynku karpi i promocję spozycia karpi.
Po drugie,
jednoznaczne docenienie pozytywnego wpływu akwakultury karpiowej na środowisko i gospodarkę wodną. Tradycyjne stawy karpiowe są tym wyjątkowym segmentem akwakultury, który ponosi znaczne koszty utrzymania środowiska i z tego powodu oczekuje na pewne, perspektywiczne, na poziomie nie niższym niż w okresie 2007-2013 rekompensaty wodnośrodowiskowe.
Po trzecie,
uruchomienie programu "Mody rybak" na wzór programu młody rolnik ( 100 tys. zł i dodatkowa premia w dopłatach powierzchniowych), z którego młodzi rybacy są z niezrozumiałych powodów wyłaczeni. Bez ułatwienia startu młodym rybakom (rolnikom), rybactwo śródlądowe zamienimy w skansen, a szkolnictwo rybackie ( z racji braku chętnych) upadnie definitywnie.
Po czwarte,
chociaż tu i ówdzie są oznaki wychodzenia z wirusowego dołka, to jeszcze przez kilka lat KHV będzie spędzał sen z oczu wielu karpiarzy i dla nich powinny znaleźć się środki pomocowe na wzór programu w ramach Lokalnych Grup Rybackich ( wydarzenia o znamionach klęski żywiołowej).
Po piąte,
dywersyfikacja podstawowej działalności karpiarzy, w kierunku działań około rybackich ( sprzedaż bezpośrednia, "małe" przetwórstwo, agroturystyka stawowa, tradycja, kultura itp.)
Po szóste,
utrzymanie Lokalnych Grup Rybackich, również na śródlądziu, jako cennych regionalnych ogniw akwakultury, które głównie skupią się na szkoleniach branżowych i na promocji ryb.
Po siódme
uruchomienie mechanizmów i programu realnej współpracy rybaka stawowego z nauką rybacką, w tym z Instytutem Rybactwa Śródlądowego. Potencjał naukowy tych placówek nie jest dostatecznie wykorzystywany przez rybaków śródlądowych z powodu braku przełożenia tego potencjału na codzienne problemy tej branży.
Wacław Szczoczarz
Zapraszamy do aktywnego uczestnictwa w dyskusji. Czekamy równieź na propozycje nowych tematów, które mogłyby być podjęte w naszych publikacjach. Zarówno komentarze, jak i propozycje tematów moźna przesyłać mailowo: redakcja@pankarp.pl
| |