20.09.2014



608, czyli siała baba mak


Ktoś, kto uważnie obserwuje polskie społeczeństwo, bez trudu dostrzeże, że tzw. postawy i poglądy ekologiczne, na które jeszcze wczoraj prawie nikt nie zwróciłby uwagi, dziś są nie tylko zauważane, ale coraz częściej realnie wpływają na życie nas wszystkich. Pierwszy przykład z brzegu - rybacy na Bałtyku zostali zobligowani do zaprzestania połowów na efektywne sieci łososiowe, ponieważ zagrażało to morświnom, których nota bene chyba nikt na trzeźwo w Bałtyku nie widział. Góralskie wozy w górach już wkrótce zamienią się w bezemocjonalne melexy, konie pójdą do rzeźni, a rodziny górali... z torbami. Kury muszą być szczęśliwe, cokolwiek to znaczy. No a karpie powinny przyjechać na nasze wigilijne stoły z Chin, bo może tam ryby w czasie zabijania i patroszenia nie cierpią, może filetują je małymi chińskimi rączkami bez wyjmowania z wody. Według naszych obrońców praw zwierząt, którzy rzekomo znają fizjologiczne meandry kręgowców, wyjęcie karpia z wody powoduje niewymowne cierpienie tego ostatniego, co przeszkadza w sprzedaży ryb na żywo. Może owi "ekolodzy" nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć, że od wieków właśnie karpie, zgodnie z ich genetycznym przystosowaniem, przenosi się okresowo bez wody i hodowla tego gatunku wcale przez to zagrożona nie jest.

W moim niepedagogicznym umyśle nie umiem rozstrzygnąć, czy o świątecznym karpiu winny uczyć się dzieci z klasy pierwszej szkoły podstawowej, czy starsze, ale wydźwięk i tryb wycofania rybnego symbolu Świąt Bożego Narodzenia z II części projektowanego w ostatnich miesiącach państwowego "Naszego Elementarza", jest kuriozalny i żałosny. Ministerstwo Edukacji Narodowej, przeprowadziło bowiem na przełomie czerwca i lipca tego roku konsultacje na temat zawartości elementarza. Najpierw autorzy podręcznika (do spółki z MEN) opisując rodzinne wydarzenia w okresie świąt Bożego Narodzenia tendencyjnie pominęli słowa "Wigilia" i "Święta Bożego Narodzenia", ale za to wpisali karpia. Jak się okazało krytyka publiczna, wymogła na autorach wpisanie kluczowych słów "świątecznych" do elementarza, natomiast 608 (!) e-maili obrońców praw zwierząt spowodowało bezrefleksyjne wymazanie karpia i wstawienie w jego miejsce... makowca. Na pytanie Towarzystwa Promocji Ryb skierowane do Ministra Edukacji Narodowej o merytoryczne powody tej zmiany, dowiedzieliśmy się, że właśnie te kilkaset elektronicznych listów zdecydowało o nabraniu przez MEN przekonania, że karp jest elementem kłopotliwym i kontrowersyjnym.
Kontrowersyjnym do tego stopnia, że makowiec wydał się akuratnym substytutem świątecznej ryby. Natomiast ministerstwo nie umiało już wytłumaczyć meritum sprawy, dlaczego kilkaset osób ma decydować za obywateli całego kraju, którzy nie składali protestów w listach elektronicznych, bo uważali za normalne, ze karp na Wigilii być powinien, skoro projekt elementarza opisuje ten wyjątkowy dla Polaków wieczór. Można by winić MEN za polityczną poprawność i koniunkturalizm, ale może to jest sygnał dla nas, normalnej większości, że o swoje trzeba walczyć, bo nie biorąc udziału w różnego rodzaju mniej, czy bardziej rzetelnych konsultacjach, odbieramy sobie szansę na kształtowanie rzeczywistości wokół nas. A na koniec słowa otuchy dla Pani Joanny Kluzik-Rostkowskiej - Minister Edukacji Narodowej: - Niech się Pani nie lęka kilku radykalnych dziennikarzy, którzy chcieliby być bardziej humanitarni dla zwierząt, niż dla ludzi. Wszak to nie chwilowo modna medialna fala winna wyznaczać kierunki Pani służby, ale z pewnością racjonalne kształtowanie umysłów młodych Polaków. I tego prosimy się trzymać.



Redakcja PK


Zapraszamy do aktywnego uczestnictwa w dyskusji. Czekamy również na propozycje nowych tematów, które mogłyby być podjęte w naszych publikacjach. Zarówno komentarze, jak i propozycje tematów można przesyłać mailowo: redakcja@pankarp.pl









powrót