|  | 
 
 
   
 Dlaczego odchodzę z PTR
 
 Po dwudziestu  latach członkostwa podjąłem  decyzję o wystąpieniu z  Polskiego  Towarzystwa  Rybackiego. Te dwadzieścia lat, to moja, a dzisiaj także mojej rodziny, przygoda z karpiarstwem. To  kontakty ze  wspaniałymi ludźmi, od których uczyłem się rybactwa stawowego i w teorii, i w praktyce.   Uważnie obserwowałem nasze niełatwe zmagania podczas wprowadzania karpiowej akwakultury do katalogu unijnych programów, ale także budujące  efekty tych zmagań  bezpośrednio w rybackich gospodarstwach. Unijny mechanizm udzielił nam, jako nowym członkom, znacznego wsparcia i tak będzie jeszcze do 2020 roku. Bądźmy  jednak realistami  przecież po tym okresie środki pomocowe będą znacznie ograniczone, dlatego tym bardziej powinniśmy wykorzystać najbliższe lata na zbudowanie mocnych podstaw polskiej akwakultury. Taka jest miara odpowiedzialności branży za swoją przyszłość i nikt nas rybaków z tej powinności nie zwolni,  w myśl mądrego powiedzenia: "Jutro należy do tych którym zależy". A jak jest dzisiaj ? Dzisiaj słabością hodowców karpi jest nieumiejętność organizowania się. Od kilku lat organizacje rybackie skupiające karpiarzy, nie potrafią mówić jednym głosem, co skutkuje słabą pozycją negocjacyjną w relacjach z administracją rządową i samorządową i innymi gremiami. Katalog naszych potrzeb i oczekiwań jest ogromny.  W pojedynkę nie dajemy i nie damy rady również w przyszłości, ale razem jakoś nie potrafimy. Może trzeba się cofnąć o krok, spojrzeć wstecz? Dwadzieścia lat temu, wchodząc w świat karpiarzy, zastałem jedną liczącą się organizację przedstawicielską: Polskie Towarzystwo Rybackie w Poznaniu z prezesem prof. Jerzym Mastyńskim, później prezesem dr Mirosławem Kuczyńskim, a dzisiaj prezesem Markiem Ferlinem.  W 2001 roku po nieudanej próbie przekształcenia Polskiego Towarzystwa Rybackiego w Krajowy Związek Producentów Ryb i Organizacji Rybackich, z inicjatywy Krzysztofa Karonia powstał Związek Producentów Ryb w Poznaniu. W roku 2004 powstało Towarzystwo Promocji Ryb i Produktów Rybnych ( dzisiaj Towarzystwo Promocji Ryb  "Pan Karp") z prezesem Zbigniewem Szczepańskim. Powie ktoś, że trzy ogólnopolskie  organizacje branżowe ( PTR, ZPR, TPR), to o dwa grzyby w akwakulturowym barszczu za dużo. Może to i racja, tym bardziej, że wielu rybaków należy do kilku  tych organizacji jednocześnie. Ale te organizacje mają przecież swoje cele, sukcesy, ambicje i autonomiczną specyfikę działań . To wszystko jest ważne i cenne, ale najważniejsza jest jednak kondycja rybackich gospodarstw, a ta bez minimalnej  współpracy tych organizacji, zbudowanych i finansowanych w końcu przez rybaków, będzie coraz słabsza w perspektywie wdrażania pomocowych programów unijnych i piętrzących się zagrożeń, w tym prawno-administracyjnych.   Mając to na uwadze od dwudziestu lat starałem się czynnie uczestniczyć w społecznym życiu branży. Najpierw jako członek PTR, później jako prezes Oddziału PTR Zaklików z siedzibą w Rytwianach ( woj. podkarpackie, lubelskie, świętokrzyskie) i wiceprezes Zarządu Krajowego TPR "Pan Karp". Od 2009 r. jestem prezesem Lokalnej Grupy Rybackiej "Świętokrzyski Karp". Próbowałem wielokrotnie inicjować współpracę  organizacji rybackich w konkretnych, najistotniejszych dla rybaków problemach. Niestety od kilku lat ze strony lidera PTR napotykałem na niezrozumiały dla mnie  mur odgradzający go od innych punktów widzenia, a przecież  rybacki dialog, powinien  polegać na odważnej, merytorycznej wymianie poglądów, z zachowaniem minimum dobrej woli.  Ale cóż, zbyt długotrwałe  "kopanie się z koniem" w moim wieku jest niepoważne i niezdrowe, dlatego najpierw zrezygnowałem z prezesowania Oddziałowi PTR  Zaklików, a dzisiaj rezygnuję z członkostwa w tej cenionej przeze mnie organizacji.  Zapyta ktoś, po co to robię publicznie. Ano po to, by dać sygnał, że moim zdaniem, w tej zasłużonej dla polskiej akwakultury organizacji, nie dzieje się dobrze i że chlubna karta PTR nikogo nie uprawnia do monopolistycznych, a przez to destrukcyjnych działań.  Współpraca śródlądowych organizacji rybackich ( PTR, ZPR, TPR) na poziomie np.  konwentu zadaniowego, czyli utworzenie mechanizmu porozumienia jako ważnego programu pomocowego dla branży, jest konieczna już dzisiaj. Jutro będzie za późno,  bo  konkurencja krajowa i zagraniczna nie śpi.
 
 PS. Każdy ruch organizacji rybackich w kierunku współpracy, by ogarniać całość naszych  problemów i skutecznie je rozwiązywać, zachowując przy tym swoją tożsamość, będę mocno popierał, stawiając do dyspozycji moją skromna osobę.
 
 Rytwiany  10 lutego 2016r.
 Wacław Szczoczarz
 
 
 
 
     Redakcja PK   
 Zapraszamy do  aktywnego uczestnictwa w dyskusji. Czekamy również na propozycje nowych tematów, które mogłyby być podjęte w naszych publikacjach. Zarówno komentarze, jak i propozycje tematów można przesyłać mailowo: redakcja@pankarp.pl
 
 
 
   
 
 
 
 
                                                                                                                                                                     |  |