Organizacje teoretyczne?


2 sierpnia 2017 roku, po złożeniu podpisu przez prezydenta Andrzeja Dudę pod Ustawą z 20 lipca 2017 r. "Prawo Wodne", opłaty za wodę dla tradycyjnych stawów karpiowych stały się faktem. Najprawdopodobniej będą obowiązywały od 2020 roku.

Opłaty za wodę – nawet symboliczne( 4-6 zł/ha za rok) - dla tradycyjnych ziemnych stawów karpiowych, które wnoszą niekwestionowaną wartość dodaną w realną ochronę środowiska, uważam za wielki błąd Ministerstwa Środowiska. Tym większy, że to samo ministerstwo jednoznacznie doceniło pro środowiskową rolę tradycyjnych ziemnych stawów hodowlanych w aspekcie rekompensat wodno-środowiskowych.

Argumentacja tegoż ministerstwa, że wprowadzenie opłat nakazuje Unia jako elementu wdrażania unijnej Ramowej Dyrektywy Wodnej, jest co najmniej zaskakująca w przypadku naszych stawów rybnych. Przecież wymaganie od rybaków (w iluzorycznej obawie o unijne sankcje) stosowania kontrowersyjnego art. 9 RDW, który mówi o tzw. zwrocie kosztów usług wodnych, w zderzeniu z nierespektowaniem przez to samo ministerstwo postanowień prawa unijnego wobec np. Puszczy Białowieskiej, nie wytrzymuje próby logiki i pachnie zbieraniem kasy. Tyle, że przecież państwo od zbierania kasy w końcu jest i nie powinno nas to zbytnio dziwić. Ale jest coś, co dziwić powinno i to bardzo. To, że środowiska rybaków śródlądowych, a więc dawcy tej kasy, przeszły nad tą decyzją bez słowa sprzeciwu ( jedynie na forum Pana Karpia, Mirosław Kuczyński w lipcu br. zauważył - Gadu-gadu, a nowe "Prawo wodne" właśnie co uchwalone w Sejmie ). Organizacje rybackie, również te biznesowe, które jeszcze rok temu nie oddawały nawet guzika, dzisiaj milczą, a przecież nie od milczenia w końcu są. Hasło zero opłat za wodę, towarzyszyło naszym ubiegłorocznym protestom organizowanym przez Komitet Ogólnopolskiego Pogotowia Protestacyjnego Rybaków powołany przez rybaków do obrony stanowiska "zero opłat za wodę dla akwakultury".

Co się wiec stało, że prawie wszyscy nabrali wody ( już tej droższej) w usta, a nawet spotkałem opinie rybaków, że opłaty za wodę ( te symboliczne) nie są zagrożeniem dla tradycyjnych ziemnych stawów karpiowych?

Czyżby walka o rekompensaty wodno-środowiskowe osłabiła czujność rybaków w temacie "opłaty za wodę"? A może niskie (dzisiaj) stawki opłat za wodę zachęciły rybaków do machnięcia ręką na to wszystko? A może ubieganie się organizacji rybackich o środki unijne nakazuje im wyciszenie sporów z rządem i daleko idący pragmatyzm? A może w końcu ten brak sprzeciwu, brak konsekwencji, jest po prostu oznaką bałaganu i niemocy organizacji rybackich.

Może już najwyższy czas powołać zadaniową federację śródlądowych organizacji rybackich, która ( zachowując autonomie poszczególnych organizacji ), pozwoli profesjonalnie, wspólnie, a przez to skutecznie, reagować na zagrożenia dla branży, których pojawia się coraz więcej. Dzisiaj taką rolę w temacie rekompensat wodno-środowiskowych spełnia Rybacki Sztab Kryzysowy ( i chwała mu za to), ale z pewnością powołanie zadaniowej struktury federacyjnej zapewni o wiele skuteczniejszą i sprawniejszą obronę interesów rybaków śródlądowych.










powrót