Najpierw wyschną baobaby, potem wyschną stawy


W ciągu ostatnich lat zginęła większość spośród najstarszych i największych baobabów, symbolu Afryki. Naukowcy z Uniwersytetu Wisconsin Madison uważają, że w ciągu kilkudziesięciu lat baobaby mogą zniknąć z powierzchni ziemi. Jako przyczynę tego niepokojącego zjawiska podają zmiany klimatyczne, za które w dużej części odpowiada człowiek.

O jeden stopień Celsjusza wzrosła temperatura Ziemi w ciągu ostatnich stu lat. Następny jeden stopień możemy sobie zafundować w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat. Później nastąpi reakcja łańcuchowa. Ziemia przestanie się bronić, a wzrost temperatury o 5 stopniach Celsjusza, może oznaczać kres naszej cywilizacji. Aby temu zapobiec, powinniśmy ( zdaniem naukowców) do połowy obecnego stulecia zaprzestać emisji gazów cieplarnianych, głównie dwutlenku węgla. Scenariusz czarny jak nasz węgiel, bez którego ani rusz. Przecież 80 % energii elektrycznej w Polsce wytwarza się z węgla, a po wycofaniu się w 2017 roku przez Donalda Trumpa z pakietu klimatycznego podpisanego w Paryżu w 2016 roku przez 195 krajów, ograniczenia spalania węgla będzie problematyczne. Oczywiście są również głosy, że za te zmiany klimatyczne człowiek odpowiada w niewielkiej części. Tak, czy siak, z pewnością energia z wiatru i słońca jest zdrowsza od tej z węgla.

A co do tego wszystkiego mają nasze tradycyjne stawy karpiowe? Przecież, pomimo niewątpliwej suszy – nie tylko w naszej części Europy, jeszcze coś tam płynie, jeszcze coś tam pływa. Niestety słowo jeszcze, brzmi niepokojąco. Jak długo jeszcze?

Nasze stawy hodowlane retencjonują ok. 600 milionów m3 wody. Nadwyżki wody przyjmują wiosną i oddają ją przyrodzie przez następne miesiące. Nierzadko są jedynymi zbiornikami wodnymi z całym zasobem wodnej flory i fauny w wyschniętej okolicy. Taka gospodarka wodą, jest zasługą rybaków, którzy dzień i noc obsługują ( własnym kosztem) ten bardzo czuły i skomplikowany wodny mechanizm.

Oczekuję od naszego Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, w którego rękach od stycznia br. są kompetencje w zakresie gospodarki wodnej, wycofania kuriozalnej decyzji poprzedniego Ministra Środowiska wprowadzającego dla tradycyjnych stawów hodowlanych opłaty za wodę. Wydaje się to o tyle oczywiste, że jest zgodne z jego stanowiskiem z 2016 roku, kiedy wsparł walkę rybaków pod hasłem „Zero opłat za wodę”. Dziwi mnie spolegliwość organizacji rybackich, które zamiast systemowo i konsekwentnie walczyć o dopłaty za retencję wody na stawach, akceptują w ciszy gabinetów opłaty za wodę i obcinanie rekompensat wodno-środowiskowych.

Ciężko będzie nam ratować baobaby, ale nasze stawy (baobaby północy) są do uratowania. Potrzeba tylko, albo aż, determinacji rybaków i odpowiedzialności decydentów.










powrót